środa, 25 marca 2015

Szaleństwo z manną w tle :3

Hejho! :*

A dziś było fajnie :3

Miałam okienko zamiast wf i byłam na super spacerze i w ogóle fajnie było :D

Na śniadanie zjadłam resztkę tego co na obiad, nawet lepsze takie zimne ^^. Pisałam też meega banalną kartkówkę z matmy - pierwiastki, potęgi, wzory skr. mnożenia ^^ potem miałam to okienko. O i na okienku zjadłam sobie swój obiad, w ogóle od pewnego czasu jem sobie obiady w szkole, bo jakoś nie uśmiecha mi się czekać od 6 do 15 na kolejny posiłek ^^.

Przygotowałam sobie kaszę mannę z serem żółtym, dobra była, ale niezbyt doprawiona. Czo tam, i tak dam przepis :)

* 100g kaszy mannej
* ok. 300ml wody
* sól

To taka podstawa przepisu. Zagotuj wodę z solą. Kaszę zamieszaj w tym czasie z zimną wodą na gęstą papkę, którą potem wlejesz na wrzącą wodę, gotuj tak do 10 minut, cały czas mieszając, póki nie zgęstnieje. Gorącą kaszę przełóż na miseczkę, ostudź i posyp serem, lub wkrój tam odrobinę masła. Bardzo dobre i niskokaloryczne :D


A teraz zrobiłam deser, na podobnej podstawie:

* 100g kaszy mannej
* 300ml mleka
* łyżka cukru pudru
* łyżeczka cynamonu

Mleko zagotuj. Kaszę wymieszaj z mlekiem, cukrem i cynamonem na gładko. Wlej do gorącego mleka. Gotuj mieszając do zgęstnienia masy. Przełóż do miseczki, mocno ostudź, wyjmij z miski na talerzyk i pokrój w ćwiartki, możesz podawać ze startym drobno jabłkiem. Zamiast cynamonu możesz użyć też kakao :)

Voilà!


Smacznego :*

A ja jutro kończę 2h wcześniej i zaczynam 1h później :3 Tak super :3

Ok! Trzymajcie się i nie puszczajcie :*

K.

wtorek, 24 marca 2015

Francuskie cuda, uda, wkurzające dni

Siemka

Miałam dziś niemiłosiernie wkurzający dzień i mam wrażenie, że wszystkie do zakończenia roku szkolnego, czyli do 24 kwietnia, takie będą. Luz. Wyczymię, skoro już wytrzymałam te 12 lat. Zaplanowałam sobie nawet pyszny obiad! Miał wyjść quiche lorraine, a tu ani quiche, ani lorraine. TRUDNO! Wyszła za to pyszna tarta jajeczna! Kiedyś może nie zapomnę sera do nadzienia ;p, wtedy będzie to można nazwać quichem. W ogóle jakiś taki yy.. francuski ten dzień.

Na śniadanie grzanki francuskie, na które składa się
* jajko
* trzy kromki pieczywa tostowego
* trochę soli

musisz:
1) roztrzepać jajko, posolić, zamieszać, obtoczyć w tym pieczywo
2) na patelni roztopić trochę masła i podsmażać grzanki z obu stron, odsączyć z tłuszczu i jeść sobie z czymkolwiek: marmoladą, dżemem, same, etc.

Ja sobie zjadłam z jabłkiem :3


nie ma jak śniadanie o 5.15 ^^

AAh! I chciałam Ci polecić do śniadania fajny film na Jutubie :D proszę bardzo :*

O i potem miałam francuski. Na frenchu kartkówka, większość grupy nic nie umiała, ja umiałam, ale nie pamiętałam części słówek ;p

No i obiad, udawany quiche, który jest daniem typowo francuskim ^^

na ciasto potrzebujesz:
* 250g mąki
* pół kostki margaryny
* 50ml wody

Musisz je oczywiście zagnieść i odstawić na godzinę do lodówki, potem rozwałkować, wyłożyć na tartownicę i podpiec przez 10 minut w 180^C.

W czasie kiedy ciasto będzie się piekło zrób nadzienie:
* 3 jajka
* łyżka śmietany
* sól
* wszelkie warzywa

Jajka trzeba roztrzepać i posolić,zamieszać ze śmietaną. Warzywa, jeśli tego wymagają, ugotuj.
Wyjmij ciasto z piekarnika, wyłóż na nie warzywa, zalej masą jajeczną i wsadź z powrotem do piekarnika na pół godziny w temperaturze 160^C.

No i wyjdzie Ci takie coś :)


No to smacznego ;) Ja spadam do innych zajęć, paa

K.

poniedziałek, 23 marca 2015

Szybkooo!

Oj, jak późno!

Dziś bardzo szybki post :)

Daję Wam obiecane racuchy z kaszy mannej :*

potrzebujesz:
* ok.100g kaszy mannej
* ok.100g mąki kukurydzianej
* 1 łyżka śmietany
* ok. 100ml wody
* 1 jajko

musisz:
1) Wszystko zamieszać, ma mieć konsystencję dobrego ciasta naleśnikowego. Smażyć na minimalnej ilości masła wlewając na patelnię łyżką ciasto. Smażyć jak naleśniki. Powinno wyjść ok. 10 placków.
2) Odsączyć z nadmiaru tłuszczu podawać z owocami :)

Et voilà!


Smacznego :*

niedziela, 22 marca 2015

Brzydkie rzeczy

Chyba nie spodobał Wam się ostatni wpis, SZKODA :<

Nie chce mi się nic, kompletnie nic, uszyłam sobie poszewkę na poduchę ze starej koszuli w kropki. Jest taaka super :3. Idę dziś do Domu Kultury na spektakl jednego z tarnobrzeskich teatrów, zapowiada się ciekawie. Hmm.. Chyba zacznę dodawać posty codziennie, bo inaczej jest takie rozprężenie, że głowa mała, a wyświetlenia lecą.. Ok, zrobiłam dziś zupę, tak na spontana, nie ma nazwy, jest brzydka, ale epicko dobra :3

potrzebujesz:
* litr wody + kostka warzywna lub spora łyżka wegety
* pół opakowania liofilizowanych kotletów sojowych
* 2 puszki, lub słoiki zielonego groszku
* ok.100g fasolki szparagowej

musisz:
1) Zagotować wodę z kostką lub wegetą, wyłączyć gaz.
2) Wymoczyć kotlety ok. 7 minut, wyjąć, pokroić w ćwiartki, lub paski, ponownie zagotować bulion, kotlety obtoczyć w mące, włożyć do wrzątku na 10 minut.
3) Groszek odsączyć i przepłukać, wrzucić do kotletów razem z oporządzoną i umytą fasolką, gotować przez 10 minut. Ostudzić i zjeść.


Zupa bardzo dobra i niezwykle sycąca :)

Buon appetito!

Błądząc ostatnio w netach napotkałam fajny blog, pani Kamili Szczawińskiej, tej topmodelki, bardzo pysznie pisze :3, polecam! Czytałam też kilka fajnych wywiadów pana Tomasza Kina, swoją drogą tarnobrzeżanina z krwii i kości, z panią Izą Kuną i panem Pirógiem, również polecam :D. Wywiady znajdziecie w gazetce "Skarb" z Rossmanna. Jest tam też wywiad z panią Szczawińską! :)

No to cześć, wracam za niedługo ;)

K.

środa, 18 marca 2015

pogadanka #1: NIE LUBIĘ..! + kocham Kenię :3

To żeście przyszaleli!

 Tego się nie spodziewałam :D

Tego tym bardziej ;___; Kenia moim ulubionym krajem. OD DZIŚ.

Ok, a dziś przychodzę do Ciebie z tematem, który łaził mi po głowie od dobrych kilku tygodni.

Mianowicie problem nielubienia różnego jedzenia. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie będąc na nic uczulonym, nie mając rygorystycznej diety, lub nie jedząc czegoś z wyboru, można czegoś nie jeść, bo się niby nie lubi.. Dziwna jest dla mnie sytuacja, kiedy gadam z kimś, rozmowa schodzi na jedzenie, mój blog i ktoś mi nagle mówi, że nie lubi tego, czy tamtego. W takiej sytuacji pytam, czy ten ktoś próbował tego co wymienił, kiedy odpowiedź brzmi "nie" to w mojej głowie kwitnie myśl, czemu ludzie mają taką dziwną postawę, "nie jadłem/am = nie lubię". Niee, nie w tym rzecz.

Ja, będąc małym dzieciakiem podobno jadłam i lubiłam wszystko, wchłaniałam w swoje małe ciałko wszystko, dosłownie! Ale potem to się najwidoczniej zmieniło, bo pamiętam z przedszkola jak ostro protestowałam przeciwko kaszy mannie, jajkom, rybie i zupie kalafiorowej. W skutek czego kaszę mannę pierwszy raz jadłam w wieku lat 16 i to nie w postaci takiej jak miała być, tylko "pankejków", swoją drogą dawno ich nie robiłam, muszę wstawić tu przepis, bo są przepyszne :3. Wracając, jajko, prawdopodobnie pierwszy raz w życiu w pierwotnej postaci, zjadłam na zeszłą Wielkanoc, rybę zjadłam duużo wcześniej, bo gdzieś około 2 klasy gimnazjum, ogromnie mi wtedy posmakowała, chociaż to była panga (niezbyt dobra dla zdrowia, zawiera rtęć, a tego się nie ceni, i już wiecie skąd taka tania rybka w sklepie ^^, ale to materiał na osobną notkę), a kalafior i zupę z niego przygotowaną zjadłam pierwszy raz w życiu chyba gdzieś na początku wakacji. Tak, TYCH wakacji.

Tak se (nie, nie "sobie", od tej pory będę używała dialektyzmów) myślę, że ten mój wegetarianizm wszystko zmienił, bo zanim zdecydowałam się zmienić moją dietę na pozbawioną mięsa, miałam w sumie ograniczone horyzonty jedzeniowe, jadłam to co mi podano w domu (mięso, mięso i mięso, mięsem poprawiane), praktycznie nic nie gotowałam, nie miałam jak poznawać nowe smaki. Jak zostałam wege, to byłam zmuszona gotować sobie sama, bo osoba od której do tej pory otrzymywałam posiłki stwierdziła, że nie będzie gotować dwóch obiadów. Czyli w gruncie rzeczy wyszło mi to na dobre :D! Pierwszą rzeczą jaką wtedy ugotowałam był krem z brokułów, początkowo oczywiście z nudy i braku laku gotowałam ją na kostce drobiowo-wołowej (fu!), a potem przyszło opamiętanie ^^. No i tak się wzięłam i rozbujałam kulinarnie,a teraz szukam takich dziwnych rzeczy w kuchni światowej, że głowa mała, zaczęłam się interesować różnymi krajami, smakami. Już mam w planach wypróbować klasyki kuchni francuskiej, węgierskiej i rosyjskiej :D, tak więc stay tuned ^^, będzie pysznie, ja się znam :3.

No, to jakby podsumowując, ogarnijcie się trochę i nie gadajcie na lewo i prawo, że czegoś nie lubicie, jeśli nie próbowaliście, bo czasem odkrycie nowego smaku może być niesamowitym doznaniem estetycznym, jakimś impulsem do działania, bo ja np. kiedy pierwszy raz jadłam brokuły to potem nie chciałam przestać, o czym zaświadczyć mogą moi drodzy przyjaciele :)

No, to zadanie na dziś: poszukać nowego smaku, zapachu, potrawy, czegokolwiek dobrego.


Trzymajcie się i nie puszczajcie! :D Macie filma na wieczór [KLIK]! Enjoy the view and smile :D

K. :*

PS. Aah! Zapomiałabym, chciałam Wam polecić muzykę tworzoną przez mojego kuzyna, wujka i ich kumpli, kapela nazywa się Against. Mocne brzmienie, chłopaki dają radę! Posłuchaj!

poniedziałek, 16 marca 2015

Kochaj Irlandię!

Cześć ;)

Miło jest mi poinformować Was, że głosowanie, które było tutaj przez cały zeszły tydzień wygrał Kamil, nazwa pultasków na "sojoklopsy" zostanie zmieniona, a miła nagroda dotrze w sobotę, gratki ode mnie :*

A dziś z tej okazji na blogu fajna wersja klasycznego dania lubianego przez nasz wszystkich, czyli naleśniiików :3. A jako, że wielkimi krokami zbliża się moja upragniona wiosna, to będą one...

Zieloniaste, czyli naleśniki szpinakowe ze szpinakiem (takie combo) ;3


Potrzebujesz:
* opakowanie mrożonego szpinaku w brykietach
* dwie łyżki śmietany
* ciasto na naleśniki
* dowolne przyprawy

Musisz:
1) Rozpuścić i odparować szpinak na odrobinie oleju lub oliwy.
2) Przygotować ciasto, wymieszać z połową szpinaku. Drugą połowę wymieszać ze śmietaną i doprawić wedle uznania. Naleśniki usmażyć na tej samej patelni co szpinak, przekładać "farszem", zawijać w rulony. C'est ça! ;)

Dziś są zdjęcia, ale słabej jakości, bo z telefonu ^^.




Heej, tak sobie pomyślałam, że przecież jutro jest dzień św. Patryka! Zieleń się wpasowała :D

Wish you all the best Ireland!


Trzymajcie się i nie puszczajcie! :*

Kasia ;)

sobota, 14 marca 2015

Lenivcus pospolitus szamie kanapki!

Hejka.

Nie chciało mi się dziś kompletnie nic. Pół dnia przespałam, nawet nie jadłam należytych posiłków.. Pfff.. Dziwny ten dzień, co chwila pełen kanapek, dlatego przepisem na dziś jest..

Pasta do kanapek z soczewicy

Potrzebujesz:
* 300g soczewicy (kolejna nowa rzecz u mnie w jadłospisie)
* 3 czerwone cebule
* 3 ziemniaki
* 3 ząbki czosnku
* 3 łyżeczki (nie łyżki) oleju
* przyprawy: sól, pieprz, papryka ostra

Musisz:
1) Ugotować soczewicę do miękkości, odcedzić, przestudzić.
2) Cebulę pokroić najdrobniej jak się da, zeszklić na patelni na oleju. W tym czasie zetrzeć na tarce ziemniaki, dodać do cebuli. Dusić do miękkości od czasu do czaru mieszając.
3) Dodać soczewicę, przez praskę przecisnąć czosnek, również dodać, przyprawić, przemieszać, chwilę dusić.
4) JEŚĆ.

Zdjęć nie będzie, bo aparat się zbuntował.

Njóttu máltíð!

K.

piątek, 13 marca 2015

Ogłaszam brak lekcji dla robienia "cynamonek"!

Salut!

Jaaaa nie mogę! To był najlepszy dzień mojego życia :3

Zamiast trzech lekcji miałam dwie i o 12 byłam w domu, zjadłam se obiad, a potem przyszedł jeden z trolli z piesełem i w czasie, kiedy nasze fuki wykonywały jakieś akrobacje bawiąc się na dywanie, my, znaczy, ja zabrałam się za robienie ciastek, troll tylko wcinał i robił zdjęcia :D, ale to nie byly takie zwyczajne ciastka, bo były to...

Kukurydziane "cynamonki" z jabłkami :3



Potrzebujesz:
* 200g mąki kukurydzianej (pierwszy raz cokolwiek z niej robiłam :3)
* 1 kopiastą łyżkę cukru pudru
* pół łyżeczki proszku do pieczenia
* łyżka cynamonu
* dwa żółtka
* dwie łyżki mleka
* 150g margaryny do pieczenia
* 1 słodkie jabłko

Musisz:
1) Przesiać razem przynajmniej 3 razy mąkę, cynamon, proszek i cukier. Dodać żółtka, mleko, margarynę, zagnieść do gładkości. Wstawić do zamrażalnika.
2) Jabłko umyć, obrać, wyciąć gniazda nasienne, pokroić w ćwiartki, a potem każdą z ćwiartek w grubsze plastry. Wyłożyć na talerzyk, wstawić do zamrażalnika, żeby nie zbrązowiały.
3) Piekarnik nastawić na 180^C. Z zamrażalnika wyjąć ciasto. Jeszcze raz delikatnie zagnieść. Urywać po fragmencie ciasta, formować w kulki, a potem w krążki. Wykorzystać tak całe ciasto. Z zamrażalnika wyjąć jabłka. między dwa krążki wsadzać po mniej więcej dwa plasterki owocu, zagniatać boki. Układać na blasze, z około 2centymetrowymi odstępami. Kiedy blacha będzie pełna wstawić do piekarnika na około 30-40 minut.
4) Wyłożyć na talerzyk, ostudzić, udekorować cukrem pudrem ;)

Gaudeixi del seu menjar! ;* 

Daję jeszcze zdjęcia od Izy, rozkoszujcie się widokiem powstającego arcydzieła :D 







A jutro będzie ostro :D

Czym się,

K. :*

czwartek, 12 marca 2015

Czechy są spoko!

Siemaneczko!

Zabawny dzionek za mną ^^, miałam pisać pracę klasową na j. polskim, pięć minut przed lekcją dziewczyny powiedziały, że przełożona na jutro, po czym przychodzi nasza nauczycielka i rozdaje nam materiały ^^ nikt nie wie o co cho, przez bitą godzinę siedzieliśmy i pisaliśmy święcie przekonani, że to na ocenę, a pani profesor zrobiła nam mini symulację matury :D

O i tak, obiecałam coś fajnego c: no to daję..

Knedel czeski :3

Potrzebujesz:
* 10g drożdży
* 150ml letniego mleka
* 300g mąki
* 1 jajko
* szczyptę soli

Musisz:
1) W mleku dokładnie rozrobić drożdże. Wlać do kopczyka mąki, zagnieść, dodać jajko, sól, zagnieść. Odstawić pod ściereczką na 15 minut, nie dłużej.


2) Zagotować dużo wody w największym garnku jaki znajdziesz, na wrzątek wrzucać niewielkie podłużne, uformowane części ciasta, Gotować przez 30 minut.
3) Odcedzić, ostudzić, pokroić na grube plastry, podawać z sosem grzybowym :)




Dobrou chuť :*

Kupiłam mąkę kukurydzianą :D będzie się działo, może nawet jutro będą dwa przepisy :3

Czym się,

K.

środa, 11 marca 2015

Nikt mnie nie lubi + frytki inaczej

Hallo! :*

Przepraaaszam, że wczoraj nie było posta, ale pół dnia byłam w podróży, bardzo męczącej podróży, bo wstałam bardzo wcześnie, wyjeżdżałam bardzo wcześnie, droga mi się dłużyła, połowę przespałam, chociaż chciałam się uczyć na dzisiejszą próbną rozszerzoną maturkę z geo.. Patologia.. Aaa, wracając do wątku, byłam na Jasnej Górze na szkolnej pielgrzymce, modliliśmy się o zdanie maturki, przyda się ^^. Pomijając aspekty religijne, Częstochowa jest bardzo pięknym miastem, byłam tam w ogóle pierwszy raz w życiu :3, urocze miasto, nawet socjalistyczne zabudowania z wielkiej płyty i kominy fabryk nadają temu miejscu fajny charakter. Z jednej strony miasto obtoczone kultem maryjnym, a tak jeszcze wspominając Klasztor Jasnogórski, to przepiękny obiekt architektoniczny! Przepiękne barokowe wnętrze, a z zewnątrz też niczego sobie ^^.Z drugiej zaś strony, taki delikatny PRL-owski powiew, taki, industrialny, laicki (ach ten komunizm!).. Tak, to daje ciekawe doznania artystyczne ^^.

Nooo, to kontynuując cykl zadań mailowych, nie trzymam się ich kompletnie, ale zasadziłam, jak rolnik na polu, w swojej łepetynie chęć przeżywania czegoś pierwszy raz :D. Tak wczoraj byłam w nowym miejscu, a dzisiaj dostałam 5 z matmy :3. Pierwsza od czasów gimbazjum :3! No i pojawiły się nowe dla mnie doznania smakowe, i teraz nie wiem, czy mi uwierzysz xD, pierwszy raz w życiu jadłam kalarepę :d. Bardzo dobra, smakuje mi trochę jak rzodkiewka :D z tej okazji postanowiłam zrobić coś znanego, ale udziwnionego, otóż są to...

Pieczone frytki warzywne, od razu zaznaczam, że nie jest to mój przepis, trzymałam się czynności stąd :)

Potrzebujesz:
* warzywa według dowolności: marchew, kalarepę, bataty, ziemniaki, pietruszkę, seler, etc. (wszystkie warzywa, które będąc surowe są twarde i zwięzłe)

na marynatę: 
* ok.50ml oleju rzepakowego, lub oliwy z oliwek
* dowolne zioła suszone, podstawą jest pieprz i sól, możesz dodać czosnek, kminek, papryka ostra, słodka, etc.

Musisz:
1) Umyć, obrać, pokroić z słupki wszystkie warzywa. Obgotować je we wrzącej wodzie ok. 3-4 minuty.
2) Przygotować marynatę. Wystudzić warzywa, wymieszać w marynacie, odstawić na pół godziny.
3) Nastawić piekarnik na 200^C. Piec przez 45 minut, mieszając co jakiś czas.
4) Disfrute de su comida! :)



A jutro będzie coś naprawdę super, również nowe dla mnie smaki ;)

Czym się,

K.

PS. Hej hej hej... A czemu nikt nie głosuje?! Jeden głos? Hańba narodzie! Nikt mnie chyba z Was nie lubi :<

poniedziałek, 9 marca 2015

#wszystkiego_kreatywnego: bułka kukurydziana + zapiekanka "kaszanka-ryżanka"

Dobry wieczór :*!!

Postanowiłam ze dwa tygodnie temu dołączyć do mailowego "kursu" (?) kreatywności ^^ znaczy, to miało pobudzić moją kreatywność, miałam iść na spontana, czy coś, cały ten 7-dniowy kurs prowadziła Paulina Pamuła (studentka, wolontariuszka, podejrzewam, że również bardzo miła osoba :), łapcie jej stronę >> www.paulinapamula.pl << ). Muuuszę przyznać, że zapomiałam o tym xD, ale maile zostały i zamierzam sprawić Ci niespodziankę i w miarę możliwości przez tydzień wstawiać co dzień nowy post :3. Będę pisać co mi się udało zrobić kreatywnego, według kolejnych mailowych zadań ^^.

Zadanie na dziś: Spróbuj czegoś pierwszy raz w życiu.

Ok! Challenge accepted! Zaczęłam od czegoś baardzo prozaicznego i dość dziecinnego, ale w gruncie rzeczy zabawnego. Otóż umyłam zęby lewą ręką. LEWĄ. Ja, praworęczna, lewą uważałam za coś zbędnego, ale dziś się to zmieniło. Postanowiłam nadać mojej lewej dłoni sens. I wiesz co? Udało się :3. Moja ręka jest już o 1% sprawniejsza niż wcześniej. Postanowiłam też, że nauczę ją pisać i rysować, żeby nie czuła się gorsza od prawej ^^.

Potem przez pół dnia siedziałam na lekcjach, ale w końcu wróciłam i pierwszy raz w życiu zrobiłam na obiad coś, co mogło okazać się totalną klapą, bo narodziło się w mojej łepetynie zaledwie kilka godzin wcześniej xD. Nowym arcydziełem spod moich rąk stała się...

Zapiekanka "Kaszanka-ryżanka"

Aby ją zrobić potrzebujesz:
na "farsz"
* 1 litr wody
* 2 woreczki kaszy jęczmiennej
* 1 woreczek ryżu
* 2 jajka
* trochę koperku (as always xD)
* 3 plastry sera żółtego (pokrojone w drobną kostkę)
* trochę wegety
* kilka rozgniecionych praską ząbków czosnku

na ciasto:
* 100g zimnego masła
* 1 jajko + żółtko do posmarowania
* 200g mąki
* 2-3 łyżki zimnej wody
* szczypta soli

+sojowe "kopytka"

Musisz:
1) Zacząć od wyrobienia ciasta i nagrzać piekarnik do 180^C. Przekroić ciasto na pół. Jedną część rozwałkować i włożyć na wysypaną bułką tartą formę. Posmarować rozkłóconym żółtkiem, wstawić do gorącego piekarnika na 15 minut. Drugą część wsadzić do zamrażalnika.
2) W litrze wody ugotować razem kaszę i ryż, na sypko. W garnku rozrobić jajka z wegetą, czosnkiem, koperkiem i serem. Kiedy kasza i ryż się ugotują, odcedzić, wystudzić w zimnej wodzie, odsączyć i zamieszać z jajkiem i innymi takimi.
3) Formę z ciastem wyjąć z piekarnika, włożyć farsz, na to "kopytka" i starta na grubych oczkach druga część ciasta. Zapiec w tej samej temperaturze przez kolejne 15 minut.
4) Bain sult as do béile! :*

farsz


A przechodząc do bułki, była bardzo dobra. Po raz pierwszy jadłam cokolwiek kukurydzianego, co było upieczone :3!

Wygląd: Z wierzchu kruszonka, jakby ktoś tam pokruszył corn flakes'y, skórka mimo wieczornej pory bardzo chrupiąca, miąższ mokry i miękki.

Smak: Jak na coś z kukurydzy przystało słodkawe, pyszne jak nie wiem :3. Chyba kupię mąkę kukurydzianą :D

Ogółem omnomnom :3, Tusia approve!



Jutrzejszy dzień spędzę w innym miejscu, ciekawe jak będzie :3

Czym się,

"margaryna" Kasia ^^

niedziela, 8 marca 2015

Przedmaturalne niedzielne lenistwo, spalony garnek i kopytko-niekopytka

Siemanko!

Trochę mnie tu nie było ^^

Nic mi się nie chce. daję przepis krótki, do spożycia na szybko, dla gatunku lenivcus pospolitus, szybkie, pożywne, DOBRE, potrzebne do przepisu, który pojawi się gdzieś na dniach, czyli...

Udawane "kopytka" sojowe

Potrzebujesz:
* kilka liofilizowanych kotletów sojowych
* pół litra wody (nie wódy)
* kostka grzybowa
* trochę mąki
(* maggi)




Musisz:
1) Zagotować wodę, wrzucić kostkę, rozpuścić. Wyłączyć palnik, kotlety moczyć ok. 7 minut.
2) Na talerz nasypać mąkę. Kotlety wyjąć, odsączyć z nadmiaru cieczy, pokroić w grubsze paski, obtoczyć w mące.
3) "Bulion" ponownie zagotować, wrzucać po jednym nasze "kopytka". Zostawić na ok. 10 minut (tylko, na Boga, mieszaj to od czasu do czasu, wystarczy, że ja zapomniałam i przypaliłam garnek!)
4) JEŚĆ!



UWAAAAGA!
Jeśli według Ciebie danie jest niedosolone możesz pokropić trochę maggi i zamieszać. Podawaj z kaszą kuskus lub kilkoma łyżkami kapusty kiszonej, albo czymkolwiek tam chcesz ^^

Eet smakelijk!

K.

PS: Z racji, że nikt mi tutaj nie napisał propozycji na nazwę dla pultasków, a pojawiały się one w prywatnych wiadomościach na Facebook'u, zrobię sondę. Obok znajdować się będą dwie propozyzje, będziecie dawać łapki w górę dla nazwy, która bardziej Wam się spodoba ;)